Kobieta Anniel: Agata Knorowska

Trawy poruszane wiatrem, gałęzie drzew chylące się ku ziemi i stosiki liści usypanych na podwórku – oto obrazek, na który codziennie zza okna swojego domu patrzy Agata Knorowska, druga bohaterka cyklu Kobieta Anniel.

Agata od lat zajmuje się architekturą wnętrz, dlatego do pomysłu na zaprojektowanie domowej przestrzeni podeszła ostrożnie i z rozmysłem. Eliminując ścianki, wpuściła do domu powietrze. W chwili gdy otwierają się drzwi na taras i można bez przeszkód wybiec w pozłacanych baletkach do ogrodu, do domu wpada powiew wypełniający każdy skrawek kuchni i salonu. To właśnie z salonu dobiega odgłos cichutkiego pochrapywania 3-miesięcznej, wielkookiej i rudowłosej Jagny, siostry Witolda, którego poznaliście przy okazji artykułu o tuleniu. Agata nie zmieniła się o jotę od naszego pierwszego spotkania, choć sama twierdzi, że teraz, będąc również mamą dziewczynki, chętniej zakłada sukienki i dodaje do nich ciut biżuteryjnego błysku, prosto ze szkatułki. I już. Tyle wystarczy, by mknąć lekko przez pokoje i wraz z olśniewającą charcicą Ritą wbiegać po schodach na górę, buszować w garderobie, kartkować ulubione książki i roztaczać wokół siebie taki blask, że obie z fotografką Moniką co rusz mrużymy oczy. Poznajcie się.

*

Wchodząc do twojego domu, ma się wrażenie, że nic nie znalazło się w nim przez przypadek. Przedmioty pełnią swoje funkcje, a ich uroda to tylko dodatek. Jak ty go widzisz?

O naszym domu myślę jak o przestrzeni eksperymentalnej – to połączenie pracowni, bawialni i w wolnych chwilach czytelni. Na co dzień obydwoje (mój mąż Tomek jest malarzem) w pracy obcujemy z masą barw, tekstur i dekoracji, więc w domu świadomie ograniczamy sprzęty i kolory do minimum. Cały czas też coś zmieniamy i dodajemy. Wiele czasu minie, zanim nasz dom będzie „urządzony”. Eksperymentalna w pewnym sensie jest też bryła domu z wieloma ścianami po łuku. Nie ma tu ani jednego foremnego pomieszczenia.

Czy architektura od zawsze cię zajmowała? Czy miałaś chwile wahania by pójść inną ścieżką?

Najpierw, jeszcze w gimnazjum, zafascynowała mnie historia sztuki. Potem wzornictwo, w międzyczasie też socjologia. Zajmowanie się architekturą wnętrz pozwala mi dotykać wszystkich tych zagadnień.

Trzy miesiące temu urodziło się twoje drugie dziecko, tym razem córeczka. Czy odczułaś różnicę w sposobie ubierania i zachowania się od kiedy jest w domu dziewczynka, kiedy jest was z chłopakami po równo?

Tak, teraz jesteśmy w przewadze, razem z Jagną i naszą ukochaną charcicą Ritą! (śmiech) Od kiedy się okazało, że pod moim sercem rośnie dziewczyna, jakoś chętniej zaczęłam nosić kobiece stroje. Druga połowa ciąży przypadła na wiosnę i lato. W długich sukienkach, z włosami splecionymi w warkocz i coraz większym brzuchem czułam się świetnie i to upodobanie do sukienek pozostało ze mną.

Jak dbasz o siebie na co dzień?

Teraz największym luksusem jest sen i czas na jogę. Najbardziej zadbana czuję się gdy ćwiczę i się wysypiam. Mojej wrażliwej cerze służą naturalne kosmetyki o prostych składach. Lubię Phenome, dr Hauschkę, Weledę i oleje z Mokosh.

Twoja szafa jest jak skarbiec, mnóstwo pięknych kobiecych ubrań – od zawsze lubisz się z sukienkami? Zaliczyłaś etap chłopczycy?

Nigdy nie byłam chłopczycą. Raz zdecydowałam się ściąć włosy na krótko, szybko tego pożałowałam i z niecierpliwością czekałam, aż odrosną.

Właśnie, twoje włosy! Zwróciłam na nie uwagę już przy naszym pierwszym spotkaniu. Są zachwycające. Jak o nie dbasz?

Zawdzięczam je genom, nie stosuję specjalnej pielęgnacji. Największym wyzwaniem jest rozczesaniem ich na co zakładam kwadrans przed każdym myciem głowy, bo moje włosy łatwo się plączą. Myję osobnym aptecznym szamponem skórę głowy, która w zależności od hormonów, stresu czy temperatury wciąż płata mi figle, osobnym szamponem myję same włosy. Na koniec nakładam mocno nawilżającą odżywkę – jestem wierna Klorane z wyciągiem z mango lub oliwą z oliwek.

Opowiedz jeszcze o biżuterii. Czuję, że masz w swojej kolekcji sporo biżuteryjnych pamiątek. Lubisz kiedy przedmiot jest nacechowany emocjami?

Tak, prawie cała moja biżuteria to pamiątki, prezenty i przedmioty vintage. Lubię medalion zegarek, który dostałam wiele lat temu od mojej babci. Nie rozstaję się ze złotymi bransoletkami – jedna jest prezentem od mamy, druga od teściowej.

Czy zdarza ci się eksperymentować ze swoim wyglądem? Co było największym szaleństwem?

Szalałam trochę w liceum, farbując włosy na czarno, rysując bez potrzebnej do tego wprawy grube kreski na powiekach i skubiąc brwi (śmiech). Na szczęście szybko zreflektowałam się, że najlepiej czuję się w moim naturalnym kolorze włosów i w minimalnym makijażu, ograniczonym do muśnięcia skóry rozświetlającym pudrem.

Gdybyś miała przygotować posiłek tylko dla siebie, co by to było?

Gotowanie oddaję mojemu mężowi, który jest mistrzem kulinarnych improwizacji. Potrafi przygotować pyszne, oryginalne, proste i zdrowe danie, gdy mnie wydaje się, że nasza lodówka jest pusta.

Masz sporą kolekcję rozpraw filozoficznych. Czy zdarza ci się do nich zaglądać teraz, w tym gorącym czasie, kiedy jest mały człowiek i tyle się dzieje? Umiesz się odciąć od natłoku myśli i wyciszyć?

W wakacje, gdy Jagna przyszła na świat, z przyjemnością wróciłam do kilku tekstów wymagających większego skupienia. Teraz w natłoku obowiązków książki udaje mi się czytać „w przelocie”. Na szczęście zbiór felietonów Zadie Smith pt. „Widzimisię”, który ostatnio mnie zachwycił, świetnie się do tego nadaje.

KWESTIONARIUSZ ANNIEL:

Twoja największa pasja? Wnętrza

Guilty pleasure? Czekolada

Ukochane comfort food? Chałka z masłem i gorące kakao

Ulubiona książka? „Moja walka” Karla Ove Knausgarda

Ulubiony magazyn? „Domus”

Ulubiona płyta? „White Chalk” PJ Harvey

Ulubiony kosmetyk? Ostatnio Newborn Oil Phenome, który „podkradam” mojej córce

Ulubiony zapach? Moonmilk, Stora Skuggan

Ulubiony film? ,,Annie Hall”

Ulubiona bieliźniana/biżuteryjna/modowa marka? Le Petit Trou/Delfina Delettrez/Marni

Ulubiona marka meblarska? Artek

Ulubieni architekci? Peter Zumthor, Carlo Scarpa i Alvar Aalto

Ulubiona dyscyplina sportu? Joga i narciarstwo

Twój ulubiony model Anniel? Szczerze mówiąc, nie znałam tej marki wcześniej, ale te baletki są świetne, leciutkie i delikatne. Bardzo lubię baletki, bo są dobre na prawie każdą okazję. Czuję się w nich świetnie – naturalnie, wygodnie a jednocześnie delikatnie i elegancko.

Agata wybrała model Anniel Ballerina Mica.

*

Agata Knorowska Projektantka wnętrz, absolwentka warszawskiej ASP. Od ponad 5 lat prowadzi pracownię projektowania wnętrz Mięta Morris, specjalizującą się we wnętrzach mieszkalnych i biurowych. Doświadczenie projektowe zdobywała w Szwajcarii i RPA. Od ponad roku szczęśliwa opiekunka charcicy o imieniu Rita. Balansu szuka, trenując vinyasa jogę i narciarstwo. Mama 3,5-letniego Witolda i 3-miesięcznej Jagny.

Koszyk0
Nie ma produktów w koszyku
Kontynuuj zakupy
0